Treść zadania

Najlepsze rozwiązanie

• 

  0 0

  Konto usunięte 31.10.2010 (14:41)

  W ubiegłym roku przebywałem w Londynie. Pewnego razu zmęczony zwiedzaniem pięknego miasta postanowiłem porozglądać się po małych sklepikach mieszczących się wzdłuż Lilith Street. Ileż tam było różnych drobiazgów, a najbardziej zainteresował mnie sklepik pewnego starego Araba o dziwnych oczach. Gdy oglądałem orientalne przedmioty, sprzedawca zwrócił moją uwagę na szkatułkę z czterolistną koniczyną. Nie rozumiałem tego, co mówił, ale byłem święcie przekonany, że to coś bardzo ważnego i tajemniczego. Kupiłem tę koniczynkę i zaledwie znalazła się w kieszeni mojej bluzy, od razu poczułem się komfortowo. Wkrótce przekonałem się , że czterolistna koniczyna przynosi mi szczęście. Byłem tak podekscytowany, że po powrocie do domu postanowiłem zagrać w toto lotka. Rozpisałem liczby na kartonie i kolejno z zamkniętymi oczami rzucałem koniczynkę na karton, a ona, upadając, wskazywała mi, jaką liczbę skreślić na kuponie. Wysłałem kupon , a sam z biciem serca czekałem na losowanie. Nazajutrz rozpoczęło się losowanie. Pierwsza liczba - trafiona . druga - trafiona , trzecia , czwarta - nie do wiary - trafione. Omal nie zamieniłem się w słup soli, wszystkie liczby trafione! Gdzie mój kupon ??? W spodniach, w kieszeni. Okazało się , że mama uprała spodnie. Po kuponie został biały puch. A koniczynka? Chyba została w bębnie pralki . Więcej już nie kupię żadnego przedmiotu przynoszącego szczęście.

  Dodawanie komentarzy zablokowane - Zgłoś nadużycie