Treść zadania

bodziooooo92

Stefan Żeromski „Ludzie bezdomni”

Fragment I
Skręcił na miejscu i wszedł na wielki dziedziniec. W cieniach przytulonych do grubego muru, w które zanurzył się niby w głębie wody, dotarł do głównego wejścia i znalazł się w chłodnych salach pierwszego piętra. (...) Nade wszystko interesowała go sprawa odpoczynku w doskonałym chłodzie i z dala od wrzawy ulicy paryskiej. Szukał też nie tyle arcydzieł, ile ławki, na której by mógł usiąść. Zdybał ją po długiej wędrówce z sali do sali w narożnym zetknięciu się dwu długich galerii, przeznaczonym na schronienie dla Wenus z wyspy Melos.
W zakątku tworzącym jakby niewielką izbę, oświetloną jednym oknem, stoi na niewysokim piedestale tors bia­łej Afrodyty. Sznur owinięty czerwonym pluszem nikomu do niej przystępu nie daje. Judym widział już był ten cenny posąg, ale nie zwracał nań uwagi, jak na wszelkie w ogóle dzieła sztuki. Teraz zdobywszy w cieniu pod ścianą wygodną ławeczkę, jął dla zabicia czasu patrzeć w oblicze marmurowej piękności. Głowa jej zwrócona była w jego stronę i mar­twe oczy zdawały się patrzeć. Schylone czoło wynurzało się z mroku i, jakby dla obaczenia czegoś, brwi się zsunęły. Ju­dym przyglądał jej się nawzajem i wtedy dopiero ujrzał małą, niewidoczną fałdę między brwiami, która sprawia, że ta głowa, że ta bryła kamienna w istocie - myśli. Z przenikliwą siłą spogląda w mrok dokoła leżący i rozdziera go jasnymi oczyma. Zatopiła je w skrytości życia i do czegoś w nim uśmiech swój obraca. (...) Jeszcze z białego czoła bogini nie zdążyła odejść mądra o tym zaduma, a już wielka radość dziewicza pachnie z jej ust rozmarzonych. W uśmiechu ich za­myka się wyraz uwielbienia. Dla miłości szczęśliwej. Dla uczestnictwa wolnego ducha i wolnego ciała w życiu bez­grzesznej przyrody. Dla ostrej potęgi zachwytu zmysłów, którego nie stępiły jeszcze ani praca, ani zgryzota, siostry ro­dzone, siostry nieszczęsne. Uśmiech bogini pozdrawia nadchodzącego z daleka. Oto zakochała się w pięknym śmiertel­niku Adonisie... Cudne marzenia pierwszej miłości rozkwitły w łonie jej jako kwiat siedmioramienny amarylisa. Barki jej wąskie, wysmukłe, okrągłe dźwignęły się do góry. Dziewicze łono drży od westchnienia... Długi szereg wieków, który odtrącił jej ręce, który zrabował jej ciało od piersi i zorał prześliczne ramiona szczerbami, nie zdołał go zniweczyć. Stała tak w półmroku „wynurzajaca się”, Anadiomene1, niebiańska, która roznieca miłość. Obnażone jej włosy związane były w piękny węzeł, krobylos. Podłużna, smagła twarz tchnęła nieopisanym urokiem.
Gdy Judym wpatrywał się coraz uważniej w to czoło zamyślone, dopiero zrozumiał, że ma przed sobą wizeru­nek bogini. Była to Afrodite, ona sama, która się była poczęła z piany morskiej, (...) jasny i dobry symbol życia, córka nieba i dnia...
Judym zatonął w myślach i nie zwracał uwagi na osoby, które się obok niego przesuwały.

Fragment II
- Zna pan „Rybaka” Puvis de Chavannes’a? – rzekła panna Podborska.
„Rybaka”? nie przypominam sobie...
Taki z pana znawca i paryżanin – drwiła panna Wanda wydymając wargi ze wzgardą.
Alboż to ja jestem znawca i paryżanin? Ja jestem pospolity chirurg...
Kiedy to mówił, ukazał mu się obraz, o którym była mowa. Widział go przed rokiem
i uderzony niewypowiedzianą siłą tego arcydzieła zachował je w pamięci. Z czasem wszystko, co stanowi samo ma­lowidło, szczególną rozwiewność barw, rysunek figur i pejzażu, prostotę środków i całą jakby fabułę utworu, przywaliły inne rzeczy i zostało tylko czujące widzenie o czymś nad wszelki wyraz bolesnym. Wspomnienie owo było jak mętne echo czyjejś krzywdy, jakiejś hańby bezprzykładnej, której nie byliśmy winni, a która przecie zdaje się wołać na nas z ziemi dlatego tylko, że byliśmy jej świadkami. (...) Tak, pamiętał...chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz antropoid2 z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w port­kach wiszących na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się nie żalą, ani nie płaczą. „Oto jest pożytek wasz ze wszystkich sił moich, z ducha mojego...” – mówią doły jego oczu zapadłych. Stoi tam ten wyobraziciel kultury świata, przerażający produkt ludzkości. Judym przypomniał sobie nawet uczucie zdumienia, jakie go zdjęło, gdy słyszał i widział wrażenie innych osób przed tym obrazem. Skupiały się tam tłumy wielkich dam, strojnych i pachnących dziewic, mężczyzn w „miękkie szaty odzia­nych”. I tłum ten wzdychał. Łzy ciche płynęły z oczu tych, którzy tam przyszli obarczeni łupami. Posłuszni rozkazowi nieśmiertelnej sztuki przez chwilę czuli, jak żyją i co stwarzają inni.
- Tak – rzekł Judym – prawda, widziałem ten obraz Puvis de Chavannes’a w Galerii Luksemburskiej.(...)
- Bardzo mi żal było tego człowieka, szczególniej tych jego dzieci, żony... Wszystko to takie chude, jakby wy­strugane z patyków, podobne do suchych witek chrustu na pastwisku... - mówiła [Natalia] rumieniąc się, a jednocześnie z uśmiechem przymykając oczy.

( Stefan Żeromski, Ludzie bezdomni, Warszawa 2000.)

Zadanie jest zamknięte. Autor zadania wybrał już najlepsze rozwiązanie lub straciło ono ważność.

Rozwiązania

Podobne materiały

Przydatność 65% Zinterpretuj podany fragment „Ludzi Bezdomnych” Stefana Żeromskiego, zwracając uwagę na symbolikę opisywanego w nim obrazu. Potraktuj ten fragment jako zapowiedź dalszych losów Tomasza Judyma, jego decyzji i wyborów.

Ludzie bezdomni” to powieść młodopolska w której ukazana jest szeroka panorama polskiego życia końca XIX w. Powieść młodopolską cechuje, poza zastosowaniem metody realistycznej i naturalistycznej, także wprowadzenie takich warstw, jak symbolizm i impresjonizm. Ważnym elementem jest również wyrażanie stanu emocjonalnego bohatera poprzez zilustrowanie jego uczuć. Całość...

Przydatność 50% Ocena Tomasza Judyma, bohatera "Ludzi bezdomnych" Stefana Żeromskiego.

Tomasz Judym urodził się w biednej rodzinie robotniczej, dzięki przypadkowi (ciotka bierze go do domu pod opiekę) zdobywa wykształcenie. Za możliwość zdobycia wykształcenia płaci wieloma upokorzeniami, ale znosi to wszystko, byle tylko zdobyć zawód lekarza. Kiedy udaje mu się to, rozpoczyna pracę. Wbrew jego wyobrażeniom środowisko lekarskie składa się głównie z ludzi...

Przydatność 55% Rozterki duchowe Tomasza Judyma, bohatera "Ludzi bezdomnych" S. Żeromskiego.

Ojciec Tomasza Judyta był szewcem. Notorycznie pil, więc jego dzieci były narażone na kłopoty z tym związane. Młodego Tomasza pod swój dach wzięła ciotka. Jednak chłopak, mieszkając u niej, miał ciężkie życie. Musiał chodzić w jej butach, nie mógł kłaść się o tej porze, o której chciał. Kobieta prowadziła narciarnie, była prostytutką, spotykały go z jej strony...

Przydatność 80% Człowiek wobec cierpienia innych. Na podstawie cytowanych fragmentów „Dżumy” Alberta Camusa i „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego omów postawy oraz motywy postępowania ich bohaterów: doktora Rieux, Tarrou, ks. Paneloux i Tomasza Judyma.

Dwoje różnych pisarzy: Albert Camus i Stefan Żeromski. Dwie różne epoki literackie, dwie różne perspektywy świata przedstawionego, ale niejako motyw głównego bohatera zbieżny – Judyma i Rieux. Dwa utwory, które przekazują nam te same cele – walkę o człowieka, jego godność, zdrowie a nawet życie. Albert Camus w swoim utworze pt. „Dżuma” zobrazował...

Przydatność 80% Dwa ujęcia motywu pracy. Porównaj fragmenty „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej i „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego.

Bardzo często wykorzystywanym motywem w literaturze jest topos pracy. W swojej pracy chciałabym porównać dwa ujęcia motywu pracy: w powieści pozytywistycznej ?Nad Niemnem?, ropagującej typowe hasła epoki (pracę u podstaw i pracę organiczną), oraz w ?Ludziach bezdomnych? - powieści młodopolskiej, w której to Stefan Żeromski przedstawił i potwierdził...

0 odpowiada - 0 ogląda - 0 rozwiązań

Dodaj zadanie

Zobacz więcej opcji