Treść zadania

gwiazddeczkaa

Człowiek w teatrze codzienności. Dokonaj analizy zachowań bohaterów, którzy pojawiają się w podanych fragmentach powieści Ferdydurke i przedstaw Gombrowiczowską filozofię formy, prezentowaną w utworze.

I fragment.
Co? Co? Chciałem krzyknąć, że nie jestem uczeń, że zaszła pomyłka, porwałem się do ucieczki, ale coś mnie z tyłu chwyciło jak kleszcze i przygwoździło na miejscu-dziecięca infantylna pupa mnie chwyciła. Z pupą nie mogłem się ruszać, belfer zaś wciąż siedział i siedząc, wyrażał tak doskonałą belferskość, że zamiast krzyczeć, wystawiłem dwa palce do góry, jak to robią uczniowie w szkole gdy chcą się odezwać. Pimko skrzywił się i rzekł:
-Niech Kowalski siedzi. Znowu do klozetu?
I siedziałem w nierealnym nonsensie jak we śnie, zakneblowany, zbelfrzony i zbelfrowany, siedziałem na dziecinnej pupci-on zaś siedział jak na Akropolu i zapisywał coś w notesie. Wreszcie rzekł:
-No Józiu, chodź pójdziemy do szkoły.

II fragment.

Zaobserwowałem że gdzie indziej z Piórkowskim na przykład nie był wcale taki stary ani nie miał staroświeckich zasad, i nie mogłem pojąć czy to Młodziakowie wywołują nim tę staroświeckość, czy-przeciwnie-on wywołuje nowoczesność u Młodziaków, czy wreszcie, nawzajem, jednocześnie uzależniają się gwoli wyższej racji rymu. Do dziś nie wiem, czy Pimko , belfer skądinąd przecie absolutny, popadł w ten gatunek przedwojenny belfra , zmuszony rozwydrzenie , przybierając umyślnie taką właśnie nieszczęśliwą i niezdarną postać poczciwego dziadka. Kto kogo tu stwarzał-nowoczesna pensjonarka dziadka, czy też dziadek nowoczesną pensjonarkę?

III fragment.

Ach, być niedobry dla Zosi! - Muszę, muszę - myślałem sennie z głową opadłą na piersi - muszę niedobry być dla Zosi! O, zimna jak lód, zbawcza, ożywcza nieżyczliwości! Najwyższy czas być niedobry. Niedobry muszę być... Lecz jak być dla niej niedobry, gdy jestem dobry-gdy ujmuje, przenika swoją dobrocią, a ja moją przenikam , i przytula się, a ja do niej się tulę.....znikąd pomocy! Na tych łąkach i polach pośród nieśmiałej trawy tylko my we dwoje - i z pupą jak gdyby na nieboskłonie zamarłą w trwaniu absolutnym, promienną i promieniejącą, infantylną i infantylizującą, zamkniętą, zatopioną, spotęgowaną w sobie i zenitalną w zastygłej kulminancie...
O, trzeci! Pomocy, ratunku! Przybądź, trzeci człowieku do nas dwojga, przyjdź wybawienie, zjaw się niech się ciebie uczepię, wybaw! Niech przybędzie tu zaraz, natychmiast, trzeci człowiek, oby, nieznany, chłodny i zimny, i czysty, daleki i neutralny, jak fala morska niech uderzy swoją obecnością w tę swojskość parującą, niech mnie oderwie od Zosi.. O , trzeci, przyjdź, daj mi podstawę oporu, dozwól, bym z ciebie zaczerpnął , przyjdź tchnienie ożywcze, przyjdź siło, odczep mnie, odtrąć i oddal! lecz Zosia przytuliła się czulej, cieplej i tkliwiej.
- Dlaczego wołasz i krzyczysz? Jesteśmy sami...
I podała mi gębę swoją. A mnie zabrakło sił, sen napadł jawę i nie mogłem-musiałem ucałować swoją gębą jej gębę, gdyż ona swoją gębą moją ucałowała gębę.

Zadanie jest zamknięte. Autor zadania wybrał już najlepsze rozwiązanie lub straciło ono ważność.

Rozwiązania

0 odpowiada - 0 ogląda - 0 rozwiązań

Dodaj zadanie

Zobacz więcej opcji