Treść zadania

feleko15

W formie relacji lub pamiętnika opisz los żołnierzy i ludności cywilnej w okresie Powstania Warszawskiego

Zadanie jest zamknięte. Autor zadania wybrał już najlepsze rozwiązanie lub straciło ono ważność.

Najlepsze rozwiązanie

  • 0 0

    Ludność stolicy w okresie Powstania Warszawskiego

    Ostatnie tygodnie przed „Godziną W” były dla ludności stolicy czasem trudnym, ale pełnym nadziei. Przez miasto ciągnęły tabory i ranni niemieccy żołnierze, cofający się przed naporem Armii Czerwonej. Ewakuowano instytucje okupanta. Wyraźnie tracił on swą butę i pewność siebie. Radość i otucha rodziła się w sercach umęczonych ludzi.
    Odgłosy zbliżającego się frontu i wieści o rychłym nadejściu Rosjan wywoływały mieszane uczucia: z jednej strony lęk przed sąsiadem ze Wschodu, który chciał nam odebrać niepodległość w 1920 roku, sprzymierzył się z Niemcami w 1939 roku, zamordował naszych oficerów w Katyniu, a ludność z kresów deportował w głąb swego terytorium. Z drugiej strony bliska wydawała się perspektywa ucieczki Niemców i zakończenia potwornej okupacji. Władze niemieckie opublikowały wezwanie do stawienia się 100 tysięcy robotników do prac fortyfikacyjnych nad Wisłą. Ludność na polecenie podziemia zbojkotowała wezwanie – wywołało to jednak obawę, że może nastąpić próba zatrzymania ludzi zdolnych do walki, głównie młodych.

    Po latach Bór-Komorowski pisał, że gdybyśmy się zachowali zupełnie biernie, Warszawa nie uniknęłaby zniszczeń i strat, może czekał ją los Stalingradu. Wiadomo było, że Niemcy przygotowują masową ewakuację ludności. „Musimy... pamiętać o jednym – opór zbrojny i walka orężna wobec najeźdźcy nie były narzucone społeczeństwu przez jakiś rozkaz z góry. Ta decyzja została podjęta przez cały naród samorzutnie nie w sierpniu 1944 roku, ale już we wrześniu 1939 roku”.

    Młodzież, szkolona i przygotowywana do zbrojnego działania, kipiała chęcią do walki. W tej atmosferze zachodziło niebezpieczeństwo niekontrolowanego wybuchu powstania powszechnego. Nastrój ten potęgowany był nawoływaniami do podjęcia w Warszawie walki zbrojnej, nadawanymi przez radiostacje wojsk radzieckich oraz idących z nimi Kościuszkowców.

    Wszyscy z niecierpliwością czekali na wolność oraz mieli nadzieję, że wyzwolenie Warszawy od Niemców drogą zbrojnego powstania przyczyni się do zminimalizowania strat wśród ludności oraz ocali miasto przed zniszczeniem. Spodziewano się, że powstanie w Warszawie spowoduje natychmiastowe włączenie się Armii Czerwonej do wypędzenia Niemców z Warszawy.

    Ludność niemal powszechnie przyjęła wybuch powstania z wielką radością, a pomoc powstańcom jako patriotyczny obowiązek. Pragnienie uderzenia na wycofujących się Niemców było ogromną potrzebą psychiczną. Spodziewano się, że walki potrwają tylko kilka dni.

    Po wybuchu powstania

    W pierwszych dniach po wybuchu walk w rękach powstańców znalazło się prawie całe Śródmieście, część Żoliborza, Woli, Mokotowa, Czerniakowa i Powiśla, fragmenty Ochoty, Sielec i Sadyby. Na terenach opanowanych przez powstańców natychmiast ujawniły się i podjęły działalność polskie władze administracyjne, istniejące w ramach Polskiego Państwa Podziemnego. Zabezpieczenie podstawowych potrzeb ludności powierzono komitetom domowym oraz rejonowym delegaturom Rządu. Ukazało się szereg zarządzeń i wytycznych o charakterze porządkowym, sanitarnym, przeciwpożarowym, kwaterunkowym.

    Wykorzystano istniejącą w czasie okupacji siatkę domowych, blokowych i dzielnicowych komend OPL (obrony przeciwlotniczej), ludność cywilna organizowała się samorzutnie, tworzono komitety domowe (blokowe), kuchnie obywatelskie, oddziały ratownicze i przeciwpożarowe, warsztaty rusznikarskie. Zorganizowano doraźne rozdawnictwo żywności, otaczano opieką pozbawionych mieszkania, usuwano zniszczenia, ochraniano obiekty przed rabunkiem. Przez pewien czas działała elektrownia, wodociągi i częściowo sieć telefoniczna – urządzenia i obiekty były bowiem w polskich rękach.

    Istniał system łączności radiowej między dzielnicami. Jako drogę łączności oraz ewakuacji wykorzystywano połączone otworami piwnice i kanały kanalizacyjne. Działało konspiracyjne radio „Błyskawica”, którego audycji słuchano nie tylko w Warszawie, ale również w Anglii! Z wielkim poświęceniem, ale sprawnie działała służba sanitarna, także powstańcze szpitale – uniknięto epidemii.

    Ludność świętowała wolność – wywieszano biało-czerwone flagi, z głośników płynęły pieśni patriotyczne. Dawano tym wyraz swojej radości i poparcia powstania. Budowano też barykady, zaopatrywano żołnierzy, dostarczano informacji.

    Sytuacja ludności cywilnej była w okresie trwania powstania niezwykle ciężka i z czasem pogarszała się. Na terenach opanowanych przez powstańców trwały niemal nieustanne walki. Ponieważ tereny te nie były zwarte (między poszczególnymi dzielnicami były pozycje lub całe obszary znajdujące się w rękach Niemców), obecność wroga była wszędzie bliska. Część ulic i placów znajdowała się stale pod ogniem, trwały naloty i bombardowania oraz ostrzał artyleryjski. Niezbędna była stała czujność i gotowość do gaszenia pożarów i ratowania zasypanych.

    Ludność chroniła się w piwnicach, gdzie koczowały całe rodziny. Po pewnym czasie wystąpił brak wody i elektryczności oraz pogłębiały się trudności z zaopatrzeniem w żywność. Kurczenie się obszaru zajmowanego przez powstańców i ucieczka ludzi do rejonów jeszcze bronionych powodowała wzrastanie liczby bezdomnych i pozbawionych elementarnych warunków do życia.

    Te nadzwyczaj trudne warunki bytowania, ciągłe zagrożenie, śmierć najbliższych, widok rannych i umierających powstańców nie załamały jednak rodaków. Niezależnie od przekonań politycznych panowało poczucie solidarności i przekonanie, że wywalczona zostanie nowa, wolna Polska. Szczególnie młodzieży wiara w słuszność Powstania dawała radość i broniła przed rozpaczą. Otuchę podtrzymywała modlitwa, pieśń i lektura wolnej prasy. Patriotyzm tego wspaniałego pokolenia był wynikiem współpracy przy jej wychowaniu domu rodzinnego, szkoły i Kościoła.

    Sprawnie działały różne agendy wolnej społeczności. W szpitalach często w warunkach bardzo prymitywnych z nadludzkim poświęceniem wykonywano zabiegi i operacje zarówno powstańcom jak i cywilom a nawet żołnierzom niemieckim. Wychodziła prasa. Ukazywały się jednodniówki – wydawnictwa powielaczowe, a nawet przepisywane ręcznie z informacjami z nasłuchu radiowego, prasa różnych stronnictw politycznych i organizacji zbrojnych (np. gazetki poszczególnych barykad czy kilku sąsiednich piwnic). W sumie ukazało się ponad 130 tytułów. Prasa była w pełni demokratyczna, cenzurze podlegały tylko wiadomości wojskowe. Najliczniejszy nakład (prawie 30 tysięcy) miał Biuletyn Informacyjny, którego redaktorem naczelnym był Aleksander Kamiński. W wolnych rejonach Warszawy odbywały się nawet przedstawienia teatralne, koncerty, seanse filmowe i mecze sportowe. Troszczono się również o dobra kultury, próbowano je chronić przed zniszczeniem.

    Na szczególną uwagę zasługuje działalność księży, braci i sióstr zakonnych. Nieśli oni różnoraką pomoc, nie tylko duchową. Księża w tych warunkach odprawiali Msze św., uczestniczyli w coraz częstszych pogrzebach, udzielali sakramentów. Na przykład nasi parafianie, państwo Zbyszek i Danusia Piotrowscy, zawarli związek małżeński, uzyskując (ze względu na wiek panny młodej) nawet odpowiednią zgodę władz kościelnych.

    Na podwórkach domów urządzano kapliczki, przy których codziennie gromadzili się mieszkańcy na wspólne modlitwy, ustawiano ołtarze, przy których odprawiane były Msze św.

    Na terenach, które nie zostały opanowane przez powstańców, Niemcy przeprowadzali masowe egzekucje na niewinnych ludziach, w tym starcach i dzieciach. Na przykład 5 sierpnia zamordowano około 6 tysięcy osób na terenie fabryki „Ursus” (ul. Wolska 55) oraz na cmentarzu prawosławnym dalszych kilkaset – między innymi dzieci z sierocińca! Łączną liczbę ofiar rzezi na Woli szacuje się na 30 do 35 tysięcy osób.

    Pomimo niezwykłego bohaterstwa powstańców opanowany przez nich obszar stopniowo się zmniejszał. Z końcem sierpnia padło Stare Miasto, na początku września Powiśle, z końcem września Żoliborz. Zaczął panować głód, a dla rannych brakowało lekarstw. 2 października podpisano akt kapitulacji.

    Szacunkowo ocenia się, że ponad 150 tysięcy mieszkańców Warszawy (w tym wiele kobiet i dzieci) zostało rozstrzelanych, zabitych w wyniku walk i pogrzebanych pod gruzami. W dniach od 3 do 12 października wysiedlono ludność cywilną. W utworzonym uprzednio w Pruszkowie obozie przejściowym, do którego Niemcy kierowali ludność z zajmowanych terenów dokonywano segregacji. Panowały tam fatalne warunki sanitarne i głód. Część ludzi skierowano do Generalnej Guberni, około 50 tysięcy do obozów koncentracyjnych, ponad 150 tysięcy na roboty do Rzeszy. Powstańców po kapitulacji wysyłano do oflagów i stalagów. Rozpoczął się rabunek i burzenie Warszawy.

    Sytuacja militarna

    Po wybuchu powstania w Warszawie ofensywa Armii Czerwonej została zatrzymana. Niemcy skierowali na front i do walki z powstańcami dodatkowe siły, głównie pancerne. Powstańcom nie udało się zaskoczyć wroga i uchwycić wielu strategicznych punktów. Nie dysponowali oni wystarczającą liczbą broni i amunicji, w szczególności brak było broni przeciwpancernej. Wojska NKWD otrzymały rozkaz użycia wszelkich środków, aby uniemożliwić przedarcie się do Warszawy oddziałów, a nawet pojedynczych żołnierzy AK. Walcząca stolica nie otrzymała oczekiwanej pomocy ani od Armii Czerwonej (nie ostrzeliwano i nie bombardowano pozycji niemieckich, przeprowadzony zbyt późno desant nie otrzymał koniecznego wsparcia ogniowego) ani z Zachodu. Nie zrzucono przebywającej w Wielkiej Brytanii Brygady Spadochronowej. Zrzuty broni i zaopatrzenia okazały się bardzo skromne – przyczyną tego była między innymi, odmowa (do połowy września) pozwolenia na lądowanie – po dokonaniu zrzutów – samolotów na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. Dostarczenie powstańcom broni i amunicji drogą lotniczą połączone było z dużymi stratami maszyn z uwagi na znaczną odległość oraz konieczność przelotu nad terenami zajętymi przez Niemców.

    Wydany przez Heinricha Himmlera 1 sierpnia 1944 roku rozkaz brzmiał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

    Postawa ludności cywilnej

    Stwierdzono niemal powszechne poparcie dla idei walki zbrojnej z okupantem w chwili, gdy Armia Czerwona znalazła się w pobliżu wschodnich granic miasta. Poparcie to wyrażało się w chęci osobistego uczestniczenia w walce, a jeśli to nie było możliwe – udział w różnego rodzaju służbach i zorganizowanych działaniach na rzecz powstańców i w prowadzonych przez nich akcjach, na przykład w budowie barykad, transportowaniu i opiece nad rannymi, w łączności, zaopatrzeniu w wodę itp.

    Szczególny wkład w Powstanie miały kobiety. Zgodnie z wielowiekową tradycją walk o wolność naszej Ojczyzny to one udzielały walczącym różnorakiej pomocy i wsparcia psychicznego, przygotowywały posiłki, udzielały pomocy medycznej, prały, naprawiały odzież...

    Pamiętać należy o setkach młodych dziewcząt, często pod ostrzałem, z narażeniem życia ratujących rannych lub przenoszących meldunki. A także o jeszcze młodszych dziewczętach i chłopcach, doręczających listy w ramach Poczty Harcerskiej. Wspomnieć też trzeba o innych bezimiennych, którzy nie walczyli z bronią w ręku – to pracownicy wytwórni broni i amunicji.

    Podkreślić trzeba postawę licznych „społeczników”, których działaniu wielu zawdzięczało przeżycie: prowadzili oni „punkty gastronomiczne”, wydające posiłki, troszczyli się o bezdomnych, o dzieci. Setki takich bezimiennych bohaterów organizowało na przykład dostarczanie mleka dla noworodków, opiekowało się rannymi, starcami.

    Tysiące udzielało schronienia i żywiło przypadkowych tułaczy. Starali się być przydatni w walce o wolność – każdy na swoim stanowisku. Ludzie dzielili się skromnymi zapasami żywności, dachem nad głową z innymi, często zupełnie obcymi ludźmi. Solidarność, poczucie jedności, ofiarność, odwaga, siła charakteru i patriotyzm cechowały nie tylko żołnierzy AK, ale również tysiące mieszkańców Warszawy, którzy służyli Ojczyźnie w inny sposób. Daje to wspaniałe świadectwo obywatelskiemu wychowaniu w dwudziestoleciu niepodległej Rzeczypospolitej.

    Szkoda, że piękne postawy i ideały, nie zostały docenione w PRL (tzw. Polsce Ludowej) a nawet stały się „skazą na życiorysie”. yPrzyznanie się do „przeszłości akowskiej” bardo utrudniało podjęcie pracy, szczególnie polegającej na kontaktach z młodzieżą. Odżyły te ideały w okresie, gdy „zstąpił Duch i odnowił oblicze tej ziemi”. Przyczyniły się one do sukcesu kolejnego zrywu Polaków w walce o wolność – tym razem zakończonego zwycięstwem!

    Władysław Bartoszewski w wywiadzie udzielonym w 2003 roku stwierdził, że Powstanie Warszawskie było jednym z etapów naszej trudnej drogi. Prowadziła ona przez Insurekcję Kościuszkowską, Legiony Dąbrowskiego, powstanie listopadowe, Wiosnę Ludów i powstanie styczniowe, przez walki 1905 roku, zryw pierwszej wojny światowej: wykuwanie granic Rzeczypospolitej w latach 1919 - 1921 w obronie Lwowa oraz w powstaniach wielkopolskim i śląskich, przez obronę w sierpniu 1920 roku nad Wisłą nie tylko Polski, ale i Europy. Było to jeszcze jedno polskie „nie” wypowiadane wobec kolejnych okupantów, zaborców i uzurpatorów, pragnących ograniczyć lub zniweczyć nasz suwerenny byt narodowy.

    Wojciech Roszkowski uważa, że ofiary związane z Powstaniem nie były daremne: „Stalin przekonał się, że bolszewizacja Polaków, zdolnych w obronie niepodległości do każdego szaleństwa, nie pójdzie łatwo. Tym samym w jakimś stopniu powściągnąć musiał myśl o uczynieniu z Polski republiki radzieckiej. Zagłada Warszawy kosztowała ZSRR parę miesięcy przestoju na froncie. W tym czasie armie anglo-amerykańskie dotarły do granic Niemiec na zachodzie. O ile latem 1944 r. otwierała się przed Stalinem szansa na podbój całej Rzeszy, to teraz nie mógł już na to liczyć”. Być może uchroniło to od bolszewizacji zachodnią część Niemiec. Los narodu polskiego bez ofiary Powstania były z pewnością gorszy – setki tysięcy żołnierzy AK i członków Polskiego Państwa Podziemnego mogło zostać unicestwionych. „Powstanie «zapaliło w ciemności płomień», który mogły podsycać przyszłe pokolenia”.

    Zdaniem Normana Daviesa, wyrażonym w jego książce „Powstanie 44”, świat powinien złożyć hołd „niezrównanemu pokoleniu kobiet i mężczyzn, których oddanie sprawie wolności niewiele ma sobie równych”. Uważa on, że każdy, kto ceni sobie dzisiejszy wolny świat, ma wobec warszawiaków z 1944 roku wielki dług wdzięczności, ponieważ „dali oni cenny przykład wierności staromodnym wartościom – patriotyzmowi, altruizmowi, wytrwałości, poświęceniu i poczuciu obowiązku”.

    DODAŁAM WIĘCEJ INFORMACJI Z KTÓRYCH MOŻNA COS WYBRAC

    Załączniki

Rozwiązania

0 odpowiada - 0 ogląda - 1 rozwiązań

Dodaj zadanie

Zobacz więcej opcji