Treść zadania

kasiaunia14

Dla lotników dywizjonu 303 czym jest chmura? Muszę napisać na jakieś pół strony w zeszycie:D

Zadanie jest zamknięte. Autor zadania wybrał już najlepsze rozwiązanie lub straciło ono ważność.

Najlepsze rozwiązanie

  • 0 0

    Minęły czasy, gdy chmury były dla człowieka czymś dalekim i nieuchwytnym i tylko
    źródłem marzeń lub troską rolnika, czy malarskim natchnieniem. Dziś nabrały innej wagi:
    wtargnęły głęboko w ludzkie Ŝycie, stały się waŜnym czynnikiem ludzkiego losu. Dla lotnika,
    a zwłaszcza dla myśliwca, chmury były tym, czym ongiś gęste puszcze dla pioniera dalekich
    krajów: czasem groźbą zasadzki, czasem błogosławieństwem ocalenia. Dawna romantyka
    Fenimorów Cooperów była zielona i rosła na powierzchni ziemi; dzisiejsza romantyka była
    biała i kłębiła się pod niebem…
    Susem w chmury podporucznik Jan Zumbach uratował swe Ŝycie. Dziwnym trafem,
    kilkanaście kilometrów dalej, o tej samej godzinie inny myśliwiec z „303”, sierŜant
    Kazimierz Wiinsche, doznał podobnej przygody. I jego napadło kilka messerschmittów i on
    równieŜ bronił się od ich pocisków gwałtownymi skrętami. Lecz zanim wróg zdołał
    zorganizować skuteczną nagonkę, Wiinsche wyrwał mu się spod karabinów i uciekł do
    chmury.
    Niestety, była to tylko jedna chmura, olbrzymia, lecz oderwana jak wyspa od innych
    obłoków. Kulisty cumulus o średnicy póltorakilometrowej, z góry i od dołu spłaszczony.
    Myśliwiec schował się w nim dobrze. Był tu zupełnie bezpieczny od prześladowców.
    Doznał ulgi. Otoczyła go jakby jasnoszara wata, tak gęsta, Ŝe nie mógł widzieć nawet końców
    własnych skrzydeł. Leciał teraz na ślepo, polegając jedynie na przyrządach nawigacyjnych.
    Trzymał się wciąŜ na tej samej wysokości i zataczał w środku chmury koła o średnicy mniej
    więcej kilometrowej.
    Gdy po kilku kręgach ochłonął ze wzruszeń przebytej walki, zaczął na zimno myśleć.
    Ucieczka w chmury w bok lub w górę była niemoŜliwa, gdyŜ wiedział, Ŝe są tam
    messerschmitty. Jedyna moŜliwość pozostawała ku dołowi i Wiinsche nie zwlekał. Miał juŜ
    mało paliwa, bodaj czy na pół godziny lotu, więc musiał działać.
    DrąŜek sterowy wysunął do przodu i natychmiast poczuł skutki nurkowania: zwiększony
    pęd wciskał jego plecy do tyłu. Myśliwiec wszedł w niŜsze warstwy obłoku, gdzie było nieco
    ciemniej, i potem nagle uderzył go jak obuchem jaskrawy potok światła. Samolot wypadł z
    chmury.
    Niestety. I tu, pod obłokiem, czuwały messerschmitty. Było ich kilka, pięć czy sześć, i
    właśnie strzelały do czegoś niedaleko w chmurze. Widocznie oprócz Wunschego był tam
    jeszcze ktoś inny. Myśliwiec nie zdołał oddalić się nawet o sto metrów, gdy spostrzegł obok
    swej maszyny wirujące smugi. JuŜ strzelali do niego. Zrozumiał: nie tędy droga. Wyrwał
    samolot z nurkowania, wciągnął go do góry. Przy tym krew odpłynęła mu z głowy i mrok
    opadł na oczy, lecz myśliwiec nie puścił steru i szczęśliwie wrócił do osłony. Był znów w
    chmurze.
    W przyjaznej chmurze. Lecz przyjaźń jej miała dla myśliwca cierpki posmak. Bo
    myśliwiec był jak ptak: musiał patrzeć daleko, musiał widzieć, dokąd leci jego Ŝywioł:
    przestrzeń. Tymczasem w chmurze jakby mu oczy wykłuto: Było to nieznośne uczucie, tym
    nieznośniejsze, Ŝe gdzieś w niebezpiecznym pobliŜu latał drugi samolot, równieŜ na oślep.
    Dwóch przyjaciół odbywało jakiś koszmarny pojedynek amerykański i w ćmie groziło sobie
    wzajemnie śmiercią.
    SierŜant Wiinsche był bardzo młody, młodszy niŜ wszyscy jego koledzy. W Ŝyciu marzył
    o wielkich lotach, o zwycięskich walkach, a jeŜeli czasem myślał o śmierci, to o chwalebnej.
    Nie takiej jak tu: od własnego kolegi, głupiej i przypadkowej, śmiesznej i sromotnej. A poza
    tym był jak nędzna mysz, która złapana do klatki, chroniła się od pazurów kocich,
    czyhających dokoła.
    Ucieczki spróbował jeszcze raz. Nie z dołu, lecz wyŜej, z boku. 1 znowu pech!
    Wychodząc z chmury, wpadł wprost na dwa messerschmitty. Nagły wywrót przez plecy i
    szur! z powrotem do chmury. Tamci nie zdąŜyli nawet strzelać. Więc ponownie nie udało się i
    ponownie ratowała go chmura. Myśliwiec latał w niej dokoła. WciąŜ dokoła. Leciał równieŜ i
    czas, upływały sekundy, minuty. Paliwa było coraz mniej. I coraz mniej nadziei. ChociaŜ
    ukrywał go przyjazny obłok, myśliwiec czuł się w nim coraz gorzej: obłok to makabryczny
    przyjaciel, bo przyjaciel i zarazem wróg. W młodej, Ŝołnierskiej duszy nie mogła pomieścić
    się taka dwoistość, Ŝe to przyjaciel a zarazem wróg. SierŜant zaczynał się bać, coś się w nim
    rozszczepiało. Nerwy. Widział pędzący ku sobie samolot owego drugiego, jak dawni Ŝeglarze
    widzieli Latającego Holendra. Ow upiorny samolot zjawiał się raz po raz przed nim, w
    kłębowiskach mgły, i natychmiast się rozwiewał. Złuda to czy prawdziwy samolot?
    Myśliwiec nie wiedział, lecz wiedział, Ŝe to było straszne. Włosy jeŜyły mu się na głowie.
    Obłok juŜ nie był przyjacielem; był przeraŜający. Napawał grozą. Mącił myśli. Lotnik
    czuł jedno: uciekać z tej duszącej ślepoty, dopóki jeszcze czas. Wyrwać się w otwartą
    przestrzeń, widzieć niebo i szeroki świat, błogi świat pilota — inaczej puści ten drąŜek i
    wybuchnie spazmem. Inaczej — opadnie go obłęd. Ów obłęd, który często ogarniał
    pionierów zbłąkanych na bezdroŜach leśnej dŜungli.
    Myśliwiec bronił się od upiora. Uciekał. JuŜ nie skręcał maszyny; leciał prosto. Przebił
    brzeg chmury, wyskoczył w słońce. Nikogo nie widział przed sobą. W bok nie patrzył. Był
    oślepiony. Sunął na wprost. Błysk nadziei, Ŝe się uda… Nagle zdradliwy trzask i straszny
    wybuch gorąca z maszyny. ChociaŜ ognia nie widział, myśliwiec wiedział: silnik się palił.
    Trafili go. Jednak trafili!
    Równocześnie gorąca oliwa chlusnęła w jego twarz. Od skwaru zrobiło mu się słabo. Był
    bliski omdlenia. Zerwał pasy wiąŜące go do kabiny. Jeszcze miał na tyle przytomności, by
    odciągnąć samolot w górę i zamknąć gaz. Otworzył kabinę. Wdarł się wiatr orzeźwiający jak
    chłodna woda. Jeszcze jeden siłek dźwignięcia się i juŜ resztę wiatr sam zrobił: wyrwał go z
    kabiny.
    Natychmiast po wyskoczeniu lotnik popełnił wielkie głupstwo. Otworzył spadochron.
    Powinien był czekać. Lecz za późno się spostrzegł i po chwili z lekkim hukiem rozwarła się
    kopuła. Zbyt blisko wroga.
    Był to wróg, który uznawał tylko prawo dŜungli w najbrutalniejszej jego formie: zabijać
    bezwzględnie, tępić, choćby bezbronnego, tępić właśnie bezbronnego. SierŜant, wisząc
    bezwładnie na pasach, spoglądał w górę i wyraźnie spostrzegł dwa zbliŜające się do niego
    messerschmitty. Przyjął to jako nieuchronne następstwo swego błędu. Był dziwnie obojętny i
    zapadł w stan łagodnego omdlenia. Widocznie działały tak brak tlenu na tej wysokości i
    poprzednie przeŜycia w gorącej kabinie.
    Po dwóch minutach przyszedł do siebie. WciąŜ spadał. śył. I sierŜant Wiinsche Ŝyć
    będzie: zjawiły się w pobliŜu trzy spitfiry. PokrzyŜowały zakusy messersehmittów, odpędziły
    wroga i oto osłaniały lot spadochroniarza. Myśliwiec opadał bezpiecznie ku ziemi i ku
    nowemu Ŝyciu.
    To jednak była przyjazna chmura. Trzeba było moŜe ufać jej i wytrwać do ostatka.
    Nieszczęście przyszło wtedy, gdy między człowiekiem a przychylnością chmury wtargnęły
    do duszy ludzkiej szkodliwe moce, lęk. Bo tam u góry, w przestworzach, było zupełnie tak
    samo jak na ziemi: przyjaźń, nawet przyjaźń między człowiekiem a przyrodą - opierała sie na odwdziecznych prawach zaufania..


    Pomogło?

Rozwiązania

Podobne zadania

Nieznany Jakie cechy pomogły Robinsonowi Cruzoe przetrwać na wyspie? Przedmiot: Język polski / Gimnazjum 1 rozwiązanie autor: Konto usunięte 24.3.2010 (16:37)
Kinia_5 Napisz opowiadanie(felieton pt.: " Świat bez kłamstw" Co to jest w Przedmiot: Język polski / Gimnazjum 1 rozwiązanie autor: Kinia_5 28.3.2010 (11:41)
nikoll Rozprawka : Dedal czy Ikar - która postać jest ci bliższa ? Przedmiot: Język polski / Gimnazjum 1 rozwiązanie autor: nikoll 6.4.2010 (12:02)
emma o czym jest folwark zwierzęcy? Przedmiot: Język polski / Gimnazjum 1 rozwiązanie autor: emma 7.4.2010 (14:38)
kinia142 jaka jest rola poety i poezji na podstawie wiersza C. Miłosza pt. "Który Przedmiot: Język polski / Gimnazjum 1 rozwiązanie autor: kinia142 7.4.2010 (19:18)

Podobne materiały

Przydatność 60% Recenzja Dywizjonu 303 Arkadego Fiedlera - szóstka gwarantowana!

?Nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nie wielu?- Winston Churchill ? recenzja Dywizjonu 303 Arkadego Fiedlera W ubiegłym roku, rząd polski wprowadził zmiany w szkolnym kanonie lektur. Został do niego dodany utwór Arkadego Fiedlera pt. Dywizjon 303, który miałam przyjemność omawiać ostatnio na lekcjach języka polskiego. Książka...

Przydatność 60% Opracowanie "Dywizjonu 303".

1.„Dywizjon 303” napisał Arkady Fiedler. Jest to utwór pisany „na gorąco” na podstawie osobistych obserwacji autora. Stanowi świadectwo odwagi i poświęcenia polskich żołnierzy. Nie aspiruje się do miana literatury pięknej, jest raczej sprawozdaniem z placu boju. Przedstawia wydarzenia, które miały miejsce od sierpnia 1940r. Do kwietnia 1941r. 2.Przebieg wydarzeń w czasie...

Przydatność 50% Człowieczeństwo - na podstawie "Dywizjonu 303" Arkadego Fiedlera.

DYWIZJON 303 Człowieczeństwo. Humanity. Menschlichkeit. Co to jest? Mówią, że to „bycie człowiekiem, postawa humanitarna i szlachetna. Pozytywne cechy człowieka, jego godność i dobroć”. Ile z tego jest prawdą? Czasami wydaje się, że nic, że te wyrazy nie mają sensu. Można było przekonać się o bezsensowności tych słów chociażby podczas II wojny światowej. Jedną...

Przydatność 75% Charakterystyka Stefana Karubina z "Dywizjonu 303".

Charakterystyka Stefana Karubina. Sierżant Stefan Karubin był średniego wzrostu, miał chłopięca urodę. Wyglądał jak dwudziestolatek, choć był trochę starszy. Miał czarne oczy, często się uśmiechał, jego okrągła twarz miała trochę zaczepny wygląd. Był bardzo odważny i uparty. Walczył ?nie jak człowiek z krwi i kości, lecz jak aparat ze stali?. Walkę zazwyczaj...

Przydatność 75% Czy lotnicy z Dywizjonu 303 są bohaterami ? Rozprawka.

Moim pierwszym, może nieco prozaicznym argumentem będą liczby. Liczby świadczące o tym, że działania polskich lotników przynosiły efekty. Zwalczanie wroga – bo taki był cel – przebiegało naprawdę dynamicznie. W ciągu czterdziestu trzech dni Eskadra Kościuszkowska zestrzeliła 126 niemieckich samolotów. Lotnicy działali szybko, dynamicznie i odważnie. Szaleńcy ? Nie....

0 odpowiada - 0 ogląda - 1 rozwiązań

Dodaj zadanie

Zobacz więcej opcji